Drrrodzy Internauci! Jestem Mateusz Bajek z redakcji Kaukaz.pl i właśnie rozpocząłem podróż po Kaukazie. W tym miejscu poznacie moje wrażenia i obserwacje z wyprawy. Wraz z przyjaciółmi przemierzamy całą Gruzję a nawet - jak Opatrzność pozwoli - odwiedzimy jej zbuntowane prowincje - Abchazję i Południową Osetię. Chcemy dotrzeć do najpiękniejszych miejsc Kaukazu oraz poznać przesympatycznych ludzi a przy okazji nie stracić stanu kawalerskiego (w zeszłym roku było bardzo blisko :) ). Każdy kontakt z internetem zaowocuje nowym wpisem ze sporą porcją rad i opisem doświadczeń, które przynosi kolejny dzień podróży. Zapraszam do częstego czytania moich zapisków a tym którzy wybierają się na Kaukaz sugeruję uważnie się rozglądać - może się spotkamy! - przez 3 dni podroży trafiło się już 3 forumowiczow! :)
Osobom, które mają ochotą na wspólne podróże, bądź potrzebują pomocy logistycznej na miejscu polecam kontakt do siebie:
email: mateusz.bajek@kaukaz.pl
Ostrzegam, ze nie odbieram polskiego telefonu, mogę ew. odpisać na SMS. Zbyt wiele pięknych rzeczy można tu kupić za 6 PLN wydanych na chwilkę rozmowy telefonicznej :)
Byłem, zobaczyłem i (na szczęście) powróciłem! Sześć tygodni na Kaukazie pokazało mi, że Gruzji nie da się zwiedzić w mniej niż kilka miesięcy, a jej piękno jest tak wielkie, że w większość miejsc można powrócić po kilka, a nawet kilkanaście razy! Długi pobyt na Kaukazie uczy również szacunku do drugiego człowieka i tego, że można być dobrym wobec drugiej, nawet nieznajomej osoby i nie oczekiwać nic w zamian. Jak bardzo mi tego brakuje, gdy chodzę ulicami wielu polskich miast... Z moich ambitnych planów (cała Gruzja!) nie wyszło jedynie zwiedzanie Kutaisi, Środkowej Adżarii, kontrolowanej przez separatystów i Rosjan części Abchazji oraz wschodniej części pd. Osetii. Miałem jednak okazję być w miejscach, w których nikt już nigdy nie będzie. Chyba, że nieszczęśliwy los Gruzji odwróci się. Byłem w zbombardowanym i zniszczonym dziś obozie dla gruzińskich harcerzy Patrioti. Byłem w Wąwozie Kodori - ostatniej kontrolowanej przez legalne władze części Abchazji. Spałem również 500 metrów od mostu nad rzeką Inguri - jedna minuta jazdy Rosyjskim czołgiem od miejsca, gdzie szykowano się do najazdu na Gruzję. Jednak ten wyjazd będę wspominał do końca życia. Wierzę, że za rok również wrócę do Gruzji i będę mógł pisać Wam relację, równie wesołą i kipiącą szczęściem jak tegoroczna - aż do ósmego sierpnia.
Tbilisi, stolica i miejsce, gdzie zwykle każdy z Polaków trafia na początku...
Mccheta, dawna stolica się nie zmieniła
Dawit Garedżia, monastyr na pustyni
Kachetia winem płynąca
Gori i okolice
Przemyślenia piwne w międzyczasie
Wokół Bordżomi
W nadmorskich tropikach
Na trasie do Vardzii
Kierunek Kazbek
Kraina wież wysokich
Badania
EPILOG czyli jak trafiłem na wojnę