Dawna stolica Gruzji nie zmieniła się w ogóle. Te same piękne
kościółki i kościoły, ta sama domowa restauracja niedaleko centrum,
ten sam wesoły człowiek, który przed katedrą Sveticchoveli (Sweti Cchoweli) gra na
swoim instrumencie ku uciesze turystów. Zaskoczyło mnie tylko to, że
prócz języka gruzińskiego i rosyjskiego najczęściej tam słyszanym nie
jest angielski czy niemiecki lecz, oczywiście polski :)
W tym miejscu chciałbym pozdrowić poznaną w Mcchecie grupkę naszych
nowych znajomych, w tym jednego kolegę z mojego wydziału na Uniwerku.
Inaczej niż w zeszłym roku problemem naszej wycieczki nie okazała się
pogoda, która jest od początku perfekcyjnie chłodna, lecz autostrada,
którą przetaczają się setki samochodów uniemożliwiając osobom o zbyt
słabych nerwach przemieścić się do monastyru Dżwari. Rada dla kolejnych
turystów: gdy przechodzicie od strony Mchcety w stronę Dżwari przez
most idźcie wzdłuż autostrady aż do tunelu, który okazuje się istnieje
tam od dawna :) Nie będziecie musieli wystawiać się na
niebezpieczeństwo przebiegania przez autostradę i wysłuchiwania, jakim
to nieodpowiedzialnym człowiekiem jesteście :)
Twierdza Bebriscikhe jest cięgle zamknięta, więc nie należy się na nią
nakręcać...