Po dojechaniu w strugach deszczu na dworzec w Batumi okazało się, że nie ma możliwości dojazdu do Tibilisi ponieważ jedyny pociąg jaki w tym czasie kursował nie był wstanie pomieścić naszych rowerów. Jedyną możliwością okazała się marszrutka, w która oprócz kierowcy, nas i rowerów już nie zmieścił się nikt. Ściśnięci na tylnych siedzeniach między rowerami uraczyliśmy się czaczą i słuchaliśmy przebojów Shakiry ;) . !
Jedyne co możemy napisać o tym dniu to czacza, czacza, i jeszcze raz czacza .. ;)