Chcemy wstać jak najprędzej, żeby zwiedzić Uszguli i ruszyć w drogę powrotną. 7 rano okazuje się równie dobrą porą na biesiadowanie co wieczór. Czujemy, że nie wyjedziemy prędko. Przepyszne śniadanie, toasty, śpiewy , czacza, wino i piwo . Po 9:00 wtaczamy się! do samochodu. Po przejechaniu 300 m niespodziewanie zatrzymujemy się bo nasz kierowca spotkał znajomego, który nie omieszkał poczęstować nas wszystkich (także kierowcę!) kolejnym kielonkiem czaczy! Przy narodowych melodiach odtwarzanych z płyt cv pomiędzy średniowiecznymi basztami rodowymi Uszguli uczymy się tańczyć gruzińskich tańców. Widoki w trakcie powrotu z powrotem były nieziemskie, a jazda samochodzem nad krawędziom przepaści spowodowały, że Sławek siedzący z przodu obok kierowcy, który także był w humorze ;) . zaczął się modlić ;) ! Dogadujemy się z kierowcą, że jeepem zawiezie nas do Zugdidi, bo marszrutka jest jedna i to o 6 rano a na kolejny nocleg poza komisariatem nie możemy sobie pozwolić :( Gdybyśmy mieli więcej czasu, zostalibyśmy w górach. Ten koniec świata ma niezwykłą magię. Kto nie był w Swanetii ten nie zna Gruzji. !.
USZGULI - jest uważane za najwyżej położoną osadę Europy. Wioska znajduje się na wysokości 2200 m n.p.m., u stóp najwyższej góry Gruzji - Szchary (5068 m n.p.m.), słynie z charakterystycznych wież mieszkalno-obronnych