Kliknij w mapkę, aby powiększyć
Powyższe mapy są objęte licencją PUBLIC DOMAIN. Autor wyraża zgodę na ich nieodpłatne i nieograniczone kopiowanie oraz przedruk i rozpowszechnianie w każdy inny sposób . Wykonał je zawodowy kartograf dziękując w ten sposób Gruzinom za ich niezwykłą gościnność i życzliwość, której doświadczył osobiście.
terytoria okupowane w Gruzji
kliknij mapkę aby powiększyć
Audycja radiowa Monitor Olimpijski o obecnej sytuacji w Gruzji
Lektura obowiązkowa dla polityków, dziennikarzy i społeczeństwa!
Polacy przewidzieli wojnę? Sprawdzone przepowiednie OSW:
Za co Gruzini (nie)kochają Rosjan?
Rosyjskie siły pokojowe (czy... okupacyjno-zaczepne?)
Rosja broni swoich obywateli?
Kto rządzi w Osetii Południowej?
Materiał przygotowany przez zespół ekspertów Kaukaz.pl pod redakcją Krzysztofa Dąbrowskiego
Mozaika etniczna
Republiki Gruzji
kliknij mapkę
aby powiększyć
W sobotę 16.08 w radiu TOKfM w audycji Monitor Olimpijski o obecnej sytuacji w Gruzji rozmawiali: Agnieszka Lichnerowicz - dziennikarka Radia TOK FM, dr Zbigniew Czwartosz z Ośrodka Negocjacji i Rozwiązywania Konfliktów Uniwerstytetu Warszawskiego, Krzysztof Dąbrowski z portalu Kaukaz.pl oraz Maciej Falkowski z Ośrodka Studiów Wschodnich i portalu Kaukaz.net
p o s ł u c h a j
Chcesz zrozumieć podłoże i konsekwencje wojny w Gruzji? Poświęć przynajmniej 15 minut by przejrzeć poniższe materiały prestiżowego Ośrodka Studiów Wschodnich:
Fragmenty raportu Ośrodka Studiów Wschodnich z 9 lipca 2008 r.:
„W ostatnich miesiącach wokół konfliktu w Osetii Południowej panował względny spokój, co związane było z koncentracją działań zarówno gruzińskich, jak i rosyjskich na konflikcie abchaskim. W dniach 3–4 lipca br. doszło jednak do ostrzelania przez Osetyjczyków konwoju z Dmitrijem Sanakojewem (rannych trzech ochroniarzy) oraz ostrzelania posterunków separatystycznej policji (zginęło dwóch policjantów). Zapowiada to ponowne przeniesienie ciężaru konfliktów na Osetię Południową, gdzie proporcja sił jest dla Gruzji korzystniejsza, motywacja do zdecydowanych działań gruzińskich większa (Osetia Południowa stanowi bezpośrednie zagrożenie dla Tbilisi), a tym samym rosną szanse na sprowokowanie Gruzji do działań zbrojnych.”
s. 6
„W obecnej sytuacji ryzyko wybuchu walk na szeroką skalę w Abchazji i Osetii Południowej jest wysokie. Wybuch może nastąpić nawet już w najbliższych tygodniach i miesiącach na skutek eskalacji kolejnych incydentów lub prowokacji rosyjskiej. O ile Gruzja wydaje się mieć potencjał do militarnego zwycięstwa w Osetii Południowej, a być może także w Abchazji, o tyle szanse na zwycięstwo gwałtownie spadają w przypadku walki na dwóch frontach (Abchazję i Osetię Południową łączy sojusz wojskowy), a tym bardziej w przypadku pewnego zaangażowania się Rosji po stronie separatystów. Tymczasem takie zaangażowanie, choć będzie miało raczej charakter nieformalny, wydaje się prawie pewne. Niezależnie od przebiegu ew. konfliktu, zmniejszy on szanse Gruzji na uzyskanie Planu Działania na Rzecz Członkostwa w NATO (MAP), co byłoby strategiczną porażką Tbilisi.”
s. 4
RAPORT: Abchazja, Osetia Południowa, Górski Karabach: rozmrożone konflikty pomiędzy Rosją a Zachodem - Wojciech Bartuzi, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, Krzysztof Strachota, współpraca: Maciej Falkowski i Wojciech Górecki, WARSZAWA, 9 lipca 2008 r.,
pełny tekst raportu: http://www.osw.waw.pl/files/Raport_kKPd.pdf
Wbrew historii ostatnich dziesięcioleci i obecnej wojnie próżno wśród Gruzinów szukać rusofobicznych nastrojów Można dziwić się, że mimo jawnej agresji Rosji obce są Gruzinom nastroje antyrosyjskie. Wytłumaczenie jest proste - zbyt dobrze znają oni pokrętne cele i metodologię działania rosyjskiego państwa i dlatego swoje nieszczęście łączą z Kremlem a nie ze zwykłym Rosjaninem. Wielu Gruzinów ma do dziś przyjaciół w Rosji i... nawet wyraża współczucie dla nich, gdyż pod rządami Putina i Miedwiediewa Rosjanie mają bardziej ograniczony dostęp do swobód obywatelskich niż mieszkańcy dzisiejszej Gruzji.
„Od dziwo nie ma nastrojów antyrosyjskich, w sensie chęci zemsty przeciwko zwykłym Rosjanom. Chodzę sobie spokojnie po ulicach, mówię głośno po rosyjsku, nie ukrywam kim jestem i nikt mi jeszcze nic nie zrobił. Nie było nawet słownej zaczepki. To dla mnie niebywałe. Oby tak było dalej.” - Oleg PANFIŁOW (dziennikarz rosyjski w wywiadzie dla Gazety Woborczej)
Gruzini kochają Rosjan za takich ludzi jak Lermontow, Puszkin, Czajkowski czy Majakowski. W Gruzji panuje powszechny szacunek a nawet uwielbienie dla przedstawicieli sztuki rosyjskiej. Mimo kluczowej roli Rosjan w doprowadzeniu do rozbicia terytorium i Gruzji i zniszczeniu jej gospodarki w tragicznych latach 90-tych z desek gruzińskich teatrów nie schodziły rosyjskie sztuki i nie było mowy o bojkocie rosyjskojęzycznych twórców.
Niektóre polskie i zagraniczne media błędnie określają wojska rosyjskie w Abchazji i Osetii Południowej jako „siły pokojowe”. Warto zwracać uwagę na terminy zwłaszcza obecnie, kiedy strona rosyjska - od prasy po przywódców politycznych – agresję nazywa „wzmacnianiem sił pokojowych” i „przymuszaniem do pokoju”.
„Od kilkunastu dni terytorium Gruzji było ostrzeliwane z pozycji osetyjskich. Rosyjskie siły pokojowe przyglądały się temu biernie. Saakaszwili wzywał kilka razy Rosję, by uspokoiła władze Osetii Południowej, groził, że użyje siły, aż wreszcie miarka się przebrała. Rosja nic nie zrobiła dla zmniejszenia napięcia. I tak wojskowa akcja Gruzji w Osetii Południowej przekształciła się w regularną wojnę.” – Oleg PANFIŁOW (dziennikarz rosyjski w wywiadzie dla Gazety Woborczej)
Propagandowy napis przy wejściu do bazy
rosyjskich "Sił Pokojowych" w Gali ( Abchazja).
Jak mówią zwykli Rosjanie - "i smieszno i straszno.."
autor: farg
Do tego szczytnego statusu armia rosyjska skutecznie aspiruje już od początku lat 90-tych XX w., kiedy – nie bez inspiracji Kremla - wybuchły dwie wojny secesyjne. Wówczas Rosjanie masowo dozbrajali separatystów, dostarczali im sprzętu oraz wspierali ich logistycznie, choć oficjalnie wypierali się tej pomocy. Militarne zaangażowanie Rosjan po stronie separatystów nie przeszkodziło Kremlowi promować je jako „pokojowe” a swoje wojska nazwać „siłami rozjemczymi”. Świeżo po upadku ZSRR społeczność międzynarodowa uznawała Kaukaz za strefę wyłącznych wpływów Moskwy i bez większych oporów przystała na utrwalenie jej obecności wojskowej w obu podbitych regionach Gruzji – Abchazji i Południowej Osetii. Decyzją przywódców WNP zalegalizowano obecność sił rosyjskich w Abchazji nadając im status „Kolektywnych Sił Wspólnoty Niepodległych Państw” (mimo, że były to wyłącznie wojska rosyjskie to o dziwo formalnie reprezentowały one kilkanaście państw byłego ZSRR). Należy zaznaczyć, że działalność pokojowa Rosjan była wtedy - delikatnie mówiąc – połowiczna , gdyż ograniczała się do powstrzymywania ataków gruzińskich przy jednoczesnej pomocy separatystom w atakach na Gruzinów.
Dwa w jednym: wojsko pokojowe i...
okupacyjne jednocześnie
Od pierwszej połowy lat 90-tych aż do 2008 r. konflikty w Osetii i Abchazji były zamrożone, ale bynajmniej nie rozwiązane. Mimo podniosłych deklaracji i pozorowanych ruchów Rosjanie nie doprowadzili do zawarcia trwałego porozumienia między separatystami a Gruzinami – nie uregulowano statusu obu regionów, w miastach gruzińskich od lat koczuje ponad 250 tys. uchodźców i ok. 50 tys. w Rosji, nie odbudowano ziszczeń. Przez te wszystkie lata Kreml wykorzystywał nierozwiązane konflikty jako wygodny i skuteczny instrument nacisku na pozostałe strony sporu. Kluczową rolę odgrywały tu „siły pokojowe” zainstalowane w Abchazji i Osetii. Dawały one gwarancje bezpieczeństwa dla marionetkowych władz samozwańczej Osetii oraz szkoliły i dozbrajały jej siły paramilitarne. Wojska rosyjskie w Osetii nie tylko nie zapobiegły setkom mniejszych lub większych incydentów zbrojnych, ale nawet same były zamieszane w ostrzał gruzińskich wiosek wokół Cchinwali (np. Tmaraszeni i Kurty w 2004 i 2008 r.).
Intencje Kremla wyraźnie obnaża formuła sił stabilizacyjnych w Osetii Południowej. Logika mówi, że takie oddziały najlepiej sformować z dwóch porównywalnych liczebnie kontyngentów obu stron konfliktu a do tego dodać żołnierzy bezstronnego rozjemcy, który zachowuje równy dystans do każdej z walczących stron. Tymczasem nie dość, że Rosja była i jest nadal faktyczną stroną konfliktu to w skład Wspólnych Sił Pokojowych mających nieść pokój wchodzą siły Południowej Osetii oraz Północnej Osetii, która jest częścią Federacji Rosyjskiej. Taka formuła sprawia, że siły rozjemcze tworzy Gruzja i aż trzech jej wrogów. Jak widać, wymuszone na pokonanych Gruzinach porozumienie z 1992 r., powołało do pilnowania pokoju egzotyczny mechanizm, który był tyle upokarzający dla Gruzinów co nieefektywny. To samo porozumienie powołało Wspólną Komisję Kontrolną, która była jedyną dopuszczalną formułą negocjacji. Rozmowy toczyły się w tym samym składzie: Gruzja + Osetia Południowa, Osetia Północna i Rosja. Jednak kolejne tury nieudanych rozmów i wetowanie wszystkich gruzińskich propozycji pokojowych na tyle skompromitowały ten format, że Gruzini ogłosili bojkot domagając się zmiany partnerów przy stole negocjacyjnym.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że gdyby wojska rosyjskie - formalnie mające status sił pokojowych - w rzeczywistości wypełniały swoją misję wówczas nie doszłoby do serii incydentów a wreszcie drugiej wojny i humanitarnej katastrofy w Osetii, którą dziś rosyjscy politycy chętnie wykorzystują cynicznie do usprawiedliwienia swoich ataków na cele w całej Gruzji
Tak Rosja broni w Poti (nad Morzem Czarnym)
"swoich obywateli" mieszkajacych w
Cchinwali (ok. 200 km na wschód od Poti)
W latach 90-tych, po przejęciu kontroli przez lokalnych separatystów i Rosjan w Osetii Południowej i Abchazji władze rosyjskie rozpoczęły zorganizowaną akcję wydawania ludności paszportów Federacji Rosyjskiej. W ciągu kilku lat blisko 90% osetyjskiej populacji regionu Cchinwali oraz większość Abchazów uzyskała rosyjskie dokumenty. W przypadku Abchazji – gdzie cała akcja przebiegała oporniej – państwo rosyjskie użyło nawet środków nacisku ogłaszając, że zawiesi wypłaty świadczeń socjalnych (kilkudolarowych rent i emerytur) dla osób nie posiadających paszportu Federacji. Podziałało.
Należy podkreślić, że nowi obywatele rosyjscy w zdecydowanej większości otrzymali obywatelstwo „drugiej kategorii”. Przyznano im wyłącznie tzw. paszporty zagraniczne, ale już nie wewnętrzne. W ten sposób Abchazowie i Osetyjczycy zostali pozbawieni szeregu uprawnień, jakie przysługują obywatelom rosyjskim. W wyniku akcji z paszportami władze Rosji uzyskały stosunkowo niewielkim kosztem ważki argument, że atakując Gruzję bronią w istocie własnych obywateli.
Rosja dawała paszporty Osetyńczykom i Abchazom podczas gdy etniczni Rosjanie zamieszkali np. w Turkmenistanie nie mogli się ich doprosić. Wniosek z tego taki – Moskwa daje rosyjskie paszporty tylko wówczas, kiedy służy to jej interesom.
Władze Osetii Południowej od początku lat 90. są narzędziem w rękach Rosji i są przez Moskwę w pełni kontrolowane. Formalnym przywódcą Osetii jest Edward Kokojty, jednak kluczowe stanowisk, szczególnie w strukturach wojskowych i siłowych sprawują ludzie przysłani z Rosji. Minister obrony Wasilij Luniew był wcześniej komisarz wojskowym armii rosyjskiej na Syberii. Szefem osetyńskiego KGB jest Anatolij Baranow, wcześniej szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa rosyjskiej republiki Mordowa. Minister spraw wewnętrznych Michaił Mindzajew, wcześniej był szefem MSW rosyjskiej Osetii Północnej. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Anatolij Barankiewicz był komisarzem wojskowym w rosyjskim Kraju Krasnojarskim. Dużą rolę odgrywają również rosyjscy oficerowie, stacjonujący w Osetii Południowej w ramach tzw. sił pokojowych WNP. Jeśli dodać do tego totalną kontrolę nad mediami Osetii Południowej i dominację telewizji rosyjskiej obraz staje się pełniejszy.