Kazbek to dla Gruzinów Mkinwarcweri, czyli "zamarznięty szczyt" (co doskonale widać na załączonym obrazku:-) Kazbek wyglada najbardziej majestatycznie z miejscowości Kazbegi, położonej na Gruzińskiej Drodze Wojennej.
Najbardziej popularnym miejscem trekkingowym w Gruzji są okolice miasta Kazbegi w północnej części kraju. Spośród wielu tras szczególnym wzięciem cieszy się podejście pod Kazbek, choć na szczęście w niczym nie przypomina to jeszcze tatrzańskich tłumów. Początkiem trasy jest zazwyczaj miastczko Kazbegi lub górujący nad nim kościół Gergeti. W zależności od upodobań i możliwości jedni docierają tylko do moren lodowca Gergeti (Ordzweri), inni przechodzą przez lodowiec i docierają do dawnej stacji meteorologicznej a najwytrwalsi atakują szczyt góry Kazbek (5047 m n.p.m.).
Z Tbilisi do Kazbegi można dojechać powolnym, ale tanim autobusem; nieco droższą, ale dużo szybszą marszrutką, albo taksówką. Wszystkie wymienione środki transportu wyruszają z dworca Didube. Najczęściej turyści wybierają marszrutki. Kursują one dwa razy dziennie (o 10:00 i 13:00) a bilet kosztuje 9 lari w jedną stronę. W przeciwnym kierunku marszrutki wyruszają z głownego placu w Kazbegi (15:00 i 17:00). Podróż takim mikrobusem zajmuje około 3 godzin (autobus jedzie dwa razy dłużej).
W Kazbegi można przenocować w kwaterach prywatnych za około 25 dolarów (informacje u kobiet sprzedających w kioskach na głównym placu) oraz w ekostacji World Wild Found, co kosztuje 35 USD. W tym ostatnim miejscu można podobno kupić względnie dokładne mapy okolic a szczególnie drogi na Kazbek.
Ci którzy lubią oryginalne rozwiązania i wolą zaoszczędzić kosztem komfortu powinni przenocować w murach Gergetii. Wystarczy rozłożyć własny śpiwór i karimatę w światynnej dzwonnicy (na parterze). Zalety tego rozwiązania to brak opłat, lepszy punt startowy do wyjścia w góry, wspaniałe widoki i nowe znajomości. Z tej nieformalnej bazy niemal codziennie korzystają całe grupy oraz pojedynczy turyści i alpiniści, zarówno w drodze na Kazbek, jak i z powrotem. Miejsca raczej nie brakuje. Kolejnym atutem jest możliwość poznania ekipy, z którą będzie można bez błądzenia ruszyć na nieoznakowany szlak.
Kościół Gergeti (Cminda Sameba, co znaczy „Trójcy Świętej”) jest dla okolicznych mieszkańców jednym z najświętszych miejsc w regionie Chewi. W każdą niedzielę można spotkać tu grupy modlitewników a w sezonie letnim przybywają czasem pielgrzymi z innych stron kraju. Dlatego też nocując w Gergeti należy dostosować swoje zachowanie do specyfiki miejsca. Od niedawna w Gergei mieszka ksiądzu, u którego można zostawić niewielki depozyt.
Warto przywieść żywność z Tbilisi, gdyż w Kazbegi są wyższe ceny (dochodzą koszty transportu).
Kościół Cminda Sameba (ang. Tsminda Sameba) w pełnej krasie.
Plac, na którym kończą bieg marszrutki leży na wysokości 1730 m np.m., zaś wierzchołek wzgórza światynnego sięga 2080 m n.p.m. Z miasteczka doskonale widać ten opuszczony kościół a w tle również masyw Kazbeka, tak więc z orientacją nie powinno być problemu.
Z placu ruszamy na zachód przez mostek na rzece Terek. Następnie przechodzimy przez wiejską cześć Kazbegi główną drogą. Następnie należy wybrać jedną z dwóch tras. Pierwsza – krótsza, ale bardziej stroma- to pasterska ścieżka skręcająca na południe wzdłuż strumienia. Prowadzi ona na szczyt po południowych zboczach góry mijając ruiny prastarej baszty obronnej. Druga możliwość to trasa, która nadrabia dwa dodatkowe kilometry, ale jest znacznie łagodniejsza. Generalnie należy ciągle wędrować drogą pod górę. Aby skrócić sobie trasę warto ściąć kilka serpentyn.
Trud wchodzenia wynagradzają zapierające dech w piersiach widoki na Kazbek, doline Tereka oraz masyw Kuru (4071 m n.p.m.) górujący ponad miastem (przewyższenie przekracza 2000 m na odc. 3 km).
Odcinek między kościołem Gergeti a kamienistą
przełęczą (2920 m n.p.m.).
Widok z przełęczy.
Jest to bardzo malowniczy a zarazem najdłuższy odcinek, który wiedzie głownie wśród hal. Niestety brakuje jakiegokolwiek oznakowania. Szlak wyznaczają pasterskie ścieżki, które tworzą sieć w miarę równoległych nitek. Jedynym znacznikiem właściwej drogi są nieliczne stosy kamieni ułożone przez miejscowych.
Z Gergeti warto wyruszyć nawet już o świcie. Zwłaszcza dotyczy to tych, którzy zamierzają przed wieczorem dotrzeć aż do meteo stacji. Kolejnym argumentem przeciwko śpiochom jest dobowy przebieg zjawisk pogodowych. Mianowicie, w sezonie ciepłym dzień zaczyna się tu bezchmurnie, lecz w skutek operacji słońca szybko powstają chmury kłębiaste, które już przedpołudniem potrafią przesłonić szczyty a pod wieczór przynoszą burze konwekcyjne.
Trasa wędrówki biegnie z Gergeti na południowy-zachód wśród górskich hal, gdzie nie brakuje stad owiec. Należy iść scieżkami prowadzącymi po rozłożystym grzbiecie, który wznosi się ku skalistej grani (3218 m n.p.m.) zamykającej panoramę od południowego-zachodu. Generalnie posówamy się do wzwyż mając po lewej, czyli południowej stronie dość głębokie rozcięcie eriozyjne. W odległości niespełna 1 km od wspomnianej grani, na wysokości ok. 2920 m n.p.m. nasza trasa osiąga niepozorną, kamienistą przełęcz, z której roztaczają się wspaniałe widoki na Kazbek i czoło lodowca.
Odpoczynek na morenie bocznej w czasie chwilowego załamania pogody.
Topografia terenu w połączeniu z wysokością sprawiają, że od tego miejsca czuć wyraźnie rzeźkie powietrze. Kolejny kilometr to wąska ścieżka wijąca się slalomem pośród olbrzymich głazów i licznych kamieni. Na tym etapie szyko ubożeje roślinność pozostawiając wkrótce nagie skały i porosty. Niewiele dalej szlak dociera do wzburzonych wód potoku Czheri, który wypływa z brył martwego lodu zagrzebanych w morenie. Temperatura wody ledwie przekracza 0˚C, prąd jest nadzwyczaj silny i niesie mnóstwo zwietrzeliny. Z tych powodów nie warto próbować przejść potoku w bród, lecz należy cierpliwie posuwać się w górę jego biegu szukając dogodnego miejsca do przejścia po głazach. Ostatni kilometr wymaga sporej ostrożności. Na tym etapie szlak biegnie wśród moren, czyli skruszonych skał pokrywających topniejący lód. Bywa ślisko a drogę często spowijają gęste chmury, dlatego należy trzymać się z dala od krawędzi przepastnej doliny polodowcowej, która ciągnie się na północ od moren. Podczas złej pogody sporym ułatwieniem na tym odcinku są wyjątkowo liczne stosy kamieni oznaczające szlak.
Polodowcowa rzeka z hukiem spada w kilkusetmetrową przepaść
U-kształtnej doliny. Przejście we mgle przez moreny wymaga sporej
ostrożności. Pod nogami zalega sypki żwir a pod nim bryły martwego lodu.
Na wysokości około 3420 m n.p.m. ścieżka dobija do ogromnego lodowego cielska, tj. Lodowca Gergeti. Większość turystów w tym miejscu spędza około godziny a następnie kieruje się w drogę powrotną. Jedną z atrakcji może być krótki spacer po lodowcu, który w tym miejscu jest wyjątkowo mało pocięty szczelinami a jego powierzchnia ma niewielkie nachylenie. Turyści o niedużym doświadczeniu w lodzie nie powinni zapuszczać się daleko na lodowe pola, tym bardziej, że często napływają chmury redukujące widoczność niemal do zera. Jeśli starcza sił i nie zanosi się na burzę doświadczeni turyści mogą spróbować wejść na stromy Grzbiet Ordzweri zasłaniający zachodnią część horyzontu (przydatny będzie czekan z długim styliskiem). Wejście na wysokość 3850 m n.p.m. zajmuje około godzinę.
Na drogę powrotną spod lodowca do Gergeti trzeba liczyć przynajmniej 3 godziny.