W sierpniu media donosiły, że Gori leży w gruzach. Jednak takie wieści były równie przesadzone jak oskarżanie Gruzinów o zrównanie z ziemią miasta Cchinwali. Choć w Gori i w otoczeniu miasta płonęły domy a bomby kasetowe zabijały przypadkowych ludzi o tyle większość budynków pozostała nietknięta. Podobnie rzecz ma się z Cchinwali. Z analizy zdjęć wykonanych po wojnie przez agendę Organizacji Narodów Zjednoczonych UNOSAT wynika, że zarówno ostrzał gruziński a potem kontrnatarcie rosyjskie zniszczyły w sumie mniej niż 6% budynków w stolicy zbuntowanej prowincji (zobacz zdjęcia - dokument pdf). Co ciekawe, z te same zdjęcia pokazują skalę barbarzyństwa, którego ofiarą padły zamieszkałe do niedawna przez Gruzinów wioski na północ od Cchinwali. Zabudowania w miejscowościach: Tamaraszeni, Kwemo Aczabeti, Kurta,
Cheitii, Zemo Aczabeti, Kechwi, Kemerti, Dzarcemi zostały uszkodzone lub zniszczone średnio w 40%! Dodać nalezy, że te wioski nie były główną areną walk. Ich destrukcja została przeprowadzona po ustaniu działań wojennych a było to planowe działanie "zdobywców", którzy dopuścili się czystek etniczych.
Niestety Rosjanie nie wpuszczają do niedawnych gruzińskich osad w okolicach Cchinwali a poniższe zdjęcia pochodzą z Gori i okolic. W listopadzie widocznych było jeszcze wiele blizn po niedawnej wojnie. W niektórych miejscach pojawiły się nowe obiekty. Jednak największe zmiany dało się zauważyć w umysłach ludzi. Wrodzony optymizm, otwartość i nadzieja na lepszą przyszłość ustąpiły miejsca zwątpieniu, rozpaczy i zobojętnieniu...
Centralny plac w Gori z pomnikiem Stalina w tle... Na pierwszym planie świadectwa eksplozji bomby kasetowej. Płytki lej otoczony mnóstwem niewielkich „zadrapań”. Taka bomba nie jest w stanie dużo zniszczyć, ale setki jej metalowych odłamków mają do wykonania specjalną misję - zabić jak najwięcej ludzi. Być może właśnie ta bomba kasetowa uśmierciła w Gori holenderskiego reportera. Istnieją dowody, że obie strony używały tak niehumanitarnej broni.
Kilka metrów dalej spadła kolejna bomba kasetowa.
W pobliżu miejsc wybuchu tych bomb stoi nie tknięty pomnik Soso oraz gmach miejskiego ratusza.
Na obrzeżach miasta Rosjanie zbombardowali bloki mieszkalne. Były to jedne z pierwszych bomb rosyjskich zrzuconych na Gruzję i przede wszystkim ogromnie podkopały morale cywilów oraz wojska. Właśnie z tego osiedla pochodziły najbardziej drastyczne zdjęcia tej wojny obiegające świat. Aby szybko zmazać symboliczną klęskę władze w niezwykłym tempie odbudowały zniszczone bloki a ze szczątków pocisków i bomb (w tym niewybuchów) wykonano pomnik – „Drzewo Życia”
Tabliczka informacyjna na bombowym pomniku.
Metalowe konary „Drzewa Życia”.
W sierpniu płonąca ruina a już w listopadzie nowiutki budynek czekający na ocalałych mieszkańców.
Mniej szczęścia miały koszary gruzińskiej armii. Wybudowane zaledwie rok lub dwa lata temu zostały w większości zdewastowane i wypalone przez rosyjskie bombardowania i ostrzał artyleryjski.
Jednak nawet obiekty wojskowe nie zostały doszczętnie zniszczone. Ta część bazy miała więcej szczęścia - została „jedynie” doszczętnie ograbiona, nawet z wyposażenia łazienkowego (skąd my to znamy).
Polski obserwator w głównej kwaterze unijnej misji obserwacyjnej. Jej zadaniem jest monitorowanie gorącej strefy rozgraniczającej obszary okupowane przez Rosjan od terenów kontrolowanych przez Gruzinów.
Wóz patrolowy EUMM.
Nową jakością w miejscowym krajobrazie są liczne wioski rozsiane wzdłuż trasy Tbilisi-Gori. To nowe domy dla kilkudziesięciu tysięcy uchodźców, którzy uszli z życiem opuszczając gruzińskie miejscowości leżące wewnątrz okupowanej prowincji. Jeszcze przed zimą wprowadzili się do nich uciekinierzy z Achalgori, Tamaraszeni, Kurty i innych osad. Ich dawne domy zostały planowo zniszczone przez zdobywców, którzy w ten sposób odmawiają powrotu swym gruzińskim sąsiadom.
Prace budowlane w wiosce dla uchodźców.
Zbudowanie domów dla ogromnej masy ludzi w ciągu kilku miesięcy to szaleńcze wyzwanie. Niestety w wielu miejscach zabrakło czasu na wykonanie kanalizacji i doprowadzenie bieżącej wody, stąd girlandy drewnianych sławojek między budynkami.