Ruiny majestatycznie górują ponad czerwonymi dachami tbiliskiej starówki. Mimo, że niewiele z pierwotnej konstrukcji przetrwało do dziś, to jednak całość wygląda niezwykle imponująco. Najlepiej podziwiać twierdzę spod murów kościoła Metechi stojącego na lewym brzegu Mtkwari. Z kolei najdogodniejsze wejście do środka wiedzie od strony Abanotubani - dzielnicy łaźni. Mury Narikali szczególnie upatrzyli sobie zakochani w czasie letnich zachodów słońca. W obrębie zewnętrznych murów znajduje się odbudowany niedawno kościół Św. Mikołaja.
Narikala były wielokrotnie niszczona i odnawiana. Pierwsze mury powstały już w IV wieku z rozkazu perskich ciemiężycieli. Jednak większość tego co przetrwało do dziś, zbudowano za rządów arabskich emirów w VIII w. Ostatecznie twierdza stała się ruiną w XIX w. na skutek potężnej eksplozji, która wstrząsnęła rosyjskim składem amunicji, mieszczącym się w jej murach.
Fragment dzielnicy Łaźni
Po prawej minaret a w lewym
rogu wejście do term
Abanotubani, czyli dzielnica łaźni jest najstarszą częścią miasta liczącą około 1500 lat. Znajduje się nieopodal rzeki Mtkwari i Placu Króla Wachtanga Gorgasali (Gorgasalis Moedani). Łaźnie łatwo rozpoznać dzięki charakterystycznym, murowanym kopułom. Niegdyś było ich 60 a dziś działa jedynie 6. Na przestrzeni wieków uroki tbiliskich term sławili znani pisarze i poeci tacy jak Aleksander Dumas czy Puszkin. Dawniej rola łaźni daleko wykraczała poza funkcje higieniczne. Było to miejsce spotkań towarzyskich wyższych sfer, ulubiony zakątek bohemy a nawet rodzaj hotelu dla wiejskiej ludności handlującej w mieście.
Aby poczuć na własnej skórze magię tbiliskich term należy zapłacić od 6 do 7 dolarów (w zależności od standardu), zaś dynamiczny masaż kosztuje 2,5 dolara za osobę. Łaźnie czekają na gości codziennie w godz. od 8 do 23:00.