Przez 15 stuleci powstanie miasta i jego nazwy zdążyło obrosnąć wieloma legendami. Jedna z nich wiąże założenie Tbilisi z polowaniem Wachtanga Gorgasali – wybitnego króla, który władał wschodniogruzińskim państwem Iberia.
Otóż, w górskiej dolinie królewska strzała dosięgła rosłego jelenia. Uciekając, ranne zwierze wpadło do obszernego źródła lecz nagle szybko wyskoczyło i zdrowe pognało w siną dal. Osłupiony król podszedł do tego miejsca i przekonał się, że tryska tam ze skał ciepła woda. Przekonany o uzdrawiającej mocy tych wód rozkazał zbudować wokół źródła swoją stolicę. Nazwał ją Tbilisi nawiązując do gruzińskiego przymiotnika “tbili”, który znaczy „ciepły”. Natomiast w innej legendzie król upolował bażanta, który spadł do źródła i ugotował się w gorącej wodzie.
I rzeczywiście jak w każdej legendzie znajdzie się w tym kilka ziaren prawdy. Autentyczną postacią jest Wachtang Gorgasali, który rządził gruzińską Iberią w latach 452 – 502, czyli blisko 500 lat przed chrztem Polski. Równie prawdziwe są źródła termalne, które
przewijają się w każdej wersji tbiliskich legend.